Ogień w Fort McMurray: początek ewakuacji
3 maja ogień zaczął zajmować rosnące w Fort McMurray drzewa. Miejscowi strażacy wspominali, że nigdy nie widzieli czegoś takiego – zwykle ognioodporne drzewa schły i momentalnie zapalały się, zanim jeszcze dotarły do nich płomienie. Kiedy pożar przeniósł się już na tyły Beacon Hill, temperatura była tak wysoka, że rośliny „wybuchały ogniem”. Mieszkańcy okolic zaczynali się niepokoić. Rozpoczeły się telefony do centrum zarządzania kryzysowego, wszyscy słuchali radia, czekając na jakieś ogłoszenia. Pierwsze nakazy ewakuacji przyszły dopiero o 14:05 i obejmowały rejony Beacon Hill, Abasand i Grayling Terrace. Tereny Centennial Trailer Park usłyszały polecenia już poprzedniego dnia. W szkole podstawowej Good Shepherd włączono specjalny system nagłośnieniowy, rodzice zaczęli odbierać dzieci z placówki.
Wtedy rozpoczęło się prawdziwe szaleństwo – wspomina Chris Vandenbreekel.
Jak uciec z piekła, mając w domu dzieci i zwierzęta?
Jak wygląda ewakuacja, kiedy obok szaleje ogromny pożar? Emma Elliot, dowódczyni parad wojskowych, mówi, że gdy jechała do szkoły po swoich braci, widziała tylko czerwone niebo i wpadających w panikę rodziców. W tym samym momencie Paul Ayearst próbował uspokoić żonę i jednocześnie pakować do toreb wartościową biżuterię i paszporty. Jego partnerka Michele prawie wpadła w histerię po tym, jak zadzwoniła do niej córka. Mężczyzna starał się przekonać ją, że nic im nie grozi i nic takiego się nie stało, ona z kolei krzyczała, że przecież wybuchł pożar, a ogień pochłania ich ulicę.
„Wiedział (Paul – przyp. red.), że ogień staje się coraz większy i że się zbliża, a jednak na pewnym podstawowym poziomie nie uznał lub nie mógł dopuścić do świadomości bezpośrednich i straszliwych skutków pożaru borealnego kategorii 6, który stanął u progu jego domu. Nie zdołał w pełni odnotować niebezpieczeństwa grożącego jemu samemu, jego domowi i ukochanej rodzinie, dopóki jego zapłakana żona nie wykrzyczała mu tego w twarz” – pisze Vaillant.
fot. Jonathan Hayward, PAP
Ogień zajmował coraz większą powierzchnię Beacon Hill, na ulicach policjanci krzyczeli do ludzi, że muszą uciekać. Mieszkańcy pakowali do samochodów dzieci i zwierzęta. Kiedy rodzina Ayerstów, rozłożona na trzy pojazdy, utknęła w korku, „po jezdni przetaczały się pioruny kuliste wielkości głazów”.
Utknąłem w tym ogniu. Napierała na nas ściana płomieni. (…) Wszystko zamarło, więc zacząłem się zastanawiać: Jak mam im zapewnić bezpieczeństwo? Jak mam dostać się do syna?
W takiej samej sytuacji znalazł się Dave Dubuc, który próbował wydostać się z Timberlea. Siedząc w ciężarówce z żoną oraz dziećmi rozważał nawet ucieczkę pojazdem przez chodnik i park, ale Joanne go powstrzymała. Rodzina stanęła w sznurze aut na kolejne godziny, podczas których płomienie sięgały niemal opon ich pojazdu.
W jaki sposób wybrać dziecko, które uratujesz?
Jadący z trójką pociech Ali Jomha zastanawiał się tymczasem, co jeżeli coś stanie się z samochodem przed nim. Co jeśli będzie musiał wybrać, które dziecko zabierze do siebie, ratując mu tym samym życie? W rozmowie z Johnem Vaillantem mówił:
Które dziecko wybierzesz, by z nim uciec? Jeden z moich braci ma pięcioro dzieci; drugi też pięcioro; ja mam troje. Jadąc zderzak w zderzak widzieliśmy ogień przecinający autostradę. Jeśli spłonie jeden z pojazdów, ogień przerzuci się na kolejny. Jeśli będę zmuszony uciekać przed ogniem, ile dzieci mogę zabrać?
fot. Greg Halinda, PAP
Kiedy cały ten koszmar w końcu dobiegł końca, ludzie zwracali uwagę na to, że na drodze, mimo szalejących obok płomieni, panował względny porządek. Auta wypełnione płaczącymi kilkulatkami i skomlącymi psami przesuwały się w żółwim tempie i co chwilę notowały kolejny żarzący odłamek na masce. Pomimo tego dramatu kierowcy byli opanowani, co potwierdziły nagrania z kamer samochodowych.
Tekst oparty został na reportażu Johna Vaillanta „Czas ognia. Opowieść o płonącym świecie” (Wydawnictwo Poznańskie). Wszystkie cytaty pochodzą z książki.