Jan Englert żegna się z Teatrem Narodowym
Po blisko trzech dekadach pracy Jan Englert opuszcza stanowisko dyrektora artystycznego, zostawiając po sobie spektakl, który jest nie tylko teatralnym wydarzeniem sezonu, ale również głęboko osobistą historią. „Hamlet” to nie tylko kolejna inscenizacja dzieła Szekspira, to symboliczne pożegnanie z funkcją, którą Englert pełnił przez niemal 30 lat. Premiera spektaklu wywołała wiele emocji, nie tylko ze względu na samą sztukę, ale i na decyzję o obsadzeniu w rolach kluczowych członków rodziny reżysera: córki Heleny jako Ofelii oraz jego żony w roli królowej Gertrudy.
Obsada „Hamleta” w Teatrze Narodowym wywołała burzę. Jan Englert oskarżony o nepotyzm
Nikt nie spodziewał się takiej burzy, kiedy Jan Englert ogłosił obsadę „Hamleta”. W gronie aktorów znalazły się jego żona – Beata Ścibakówna i córka – Helena Englert, które wcielą się w główne role kobiece, co okazało się zelektryzować opinię publiczną. W mediach społecznościowych do tej pory mnożą się negatywne komentarze, które zdominowały zarzuty o „skrajny nepotyzm” oraz brak uczciwości wobec innych aktorów.
Jan Englert ujawnia kulisy rozstania z Teatrem Narodowym
W rozmowie z Olivierem Janiakiem w programie „Co za tydzień” podczas próby medialnej Jan Englert nie krył emocji związanych z pracą nad spektaklem. „To jest wielka frajda” – mówił reżyser, podkreślając, że „Hamlet” był dla niego nie tylko wyzwaniem artystycznym, ale i osobistym rozliczeniem.
Wreszcie mogę coś powiedzieć od siebie, nie licząc się z tym, że kogoś mogę skrzywdzić. Krzywdzę siebie tylko. Jestem wreszcie wolny. Fantastyczne uczucie – dodał, podkreślając, że teraz ma możliwość tworzenia bez ograniczeń.
Decyzja o zatrudnieniu bliskich w kluczowych rolach „Hamleta” nie była przypadkowa. Jak tłumaczy Jan Englert, spektakl miał być formą podziękowania i osobistym rozliczeniem. „Co zyskałem? Satysfakcję kierownika orkiestry, co jest oczywiście pół żartem, pół serio, ale jest. (...) To jest historia rodzinna, jest historia właśnie miłości Hamleta i Ofelii, jest historia matki Hamleta – Gertrudy, którą gram, jest historia właśnie jej zmarłego męża i obecnego, który jest, co się tam między nimi dzieje. Więc tu jest wiele płaszczyzn, o których mówimy, o których opowiadamy, a to, że ta burza była, to się wiąże z tym, że po prostu nie ma ani jednego miejsca, biletu, wejściówki, nic do końca sezonu” – podsumował reżyser.