Ogromne kolejki w Tatrach
Miniony weekend zachwycił nas wszystkich piękną pogodą. Miłośnicy gór postanowili skorzystać z ostatnich słonecznych momentów w tym roku masowo pojechali w stronę Tatr. Kiedy wszystkie szczyty zostały zaliczone, przyszedł czas na podsumowania – te niekoniecznie były pozytywne.
Na facebookowym profilu „Tatromaniak” jeden z turystów podzielił się relacją z sobotniej wycieczki – pan Kamil wysłał zdjęcie, które prezentowało ogromną kolejkę do zejścia Kobylarzowym Żlebem z Małołączniaka. Tłum nie był jednak najgorszy. Jak wynika z opisu autora, jeden z turystów postanowił ominąć kolejkę, co doprowadziło do zrzucania kamieni na osoby niżej.
Dodatkową atrakcją był mężczyzna, który postanowił ominąć na bezczelnego całą kolejkę, zrzucając kamienie na ludzi poniże – czytamy.
Reakcja świadków była ostra.
O mało nie dostał w twarz od kilku osób – napisał pan Kamil.
Komentujący nie mieli litości. „W takim tłoku chodzenie po górach nie ma żadnego sensu” – napisał jeden z internautów.
Chodzeniem bym tego nie nazwał. Raczej stanie w górach – dodał inny.
Użytkownicy zwracali też uwagę na to, że „to już się staje mało zabawne i na pewno mało bezpieczne”. Pod jednym z wpisów rozwinęła się też dyskusja dotycząca ograniczenia liczby wejść do Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Bezpieczeństwo w górach
GOPR przypomina, że w górach bezpieczeństwo jest ogromnie ważne – ignorowanie zagrożeń może doprowadzić do wypadków, zagrożeń zdrowia i życia. Poruszając się po góra należy korzystać tylko z oznakowanych tras, cały czas należy utrzymać się orientację w terenie. Kontrolować należy także pogodę, a w przypadku jej pogorszenia móc udać się do najbliższego schronienia. Jeśli podczas wędrówki złapie nas burza, należy unikać odsłoniętych grzbietów, wierzchołków i wzniesień. Najlepiej spróbować zejść w niższe partie gór, najlepiej w osłonięty teren, np. las. Jeśli nie ma takiej możliwości, najlepiej nie wystawać poza teren, przyjąć pozycję kucającą lub usiąść na plecaku, podkurczyć nogi i zwinąć się albo nawet położyć na ziemi.