Złamał kręgosłup na planie show Polsatu. Oto, co usłyszał od lekarzy

Uczestnik kontynuacji programu „Ninja Warrior Polska” – Paweł „Brudny” Lorenz – miał wypadek na planie. Teraz, będąc już po operacji, sportowiec opublikował na Instagramie nowy wpis. Wyznał m.in., co usłyszał od lekarzy.
Albert Lorenz na Instagramie. Fot. @albert_brudny_lorenz/AKPA

Wypadek na planie „Ninja vs. Ninja”. Paweł Lorenz po operacji

Ninja Warrior Polska” to program emitowany w telewizji Polsat od 2019 roku. W ostatnim czasie projekt doczekał się kontynuacji w postaci „Ninja vs. Ninja”. Do tej pory show prowadzili Jerzy Mielewski i Łukasz „Juras” Jurkowski, a towarzyszyła im Karolina Gilon. Już wiadomo, że prezenterki zabraknie w jesiennej edycji.

Podczas nagrań nowych odcinków doszło do groźnego wypadku. Jeden z uczestników – Albert „Brudny” Lorenz – podczas pokonywania toru przeszkód poważnie uszkodził kręgosłup. Konieczna była operacja. Teraz zawodnik jest już w domu, gdzie dochodzi do zdrowia. W poruszających słowach zwrócił się do internautów obserwujących jego poczynania w mediach społecznościowych. Wspomniał m.in. o tym, co usłyszał od lekarzy.

Uczestnik „Ninja Warrior Polska” o wypadku

Albert „Brudny” Lorenz ponownie stawił się na planie polsatowskiego programu. Wcześniej był finalistą jednej z poprzednich edycji. Krótka chwila sprawiła, że życie zawodnika zawisło na włosku. W swoich słowach Lorenz najpierw wspomniał o swojej dotychczasowej codzienności, która po wypadku uległa całkowitej zmianie:

„(…) Mija 10. najtrudniejszy dzień w moim życiu. Historia, która mogła się skończyć inaczej, zostanie ze mną do końca życia: "MILIMETR OD TRAGEDII". Całe życie opierałem na sile. Na sprawności. Na ruchu (…).”

Aż pewnego dnia wszystko runęło. Dosłownie. Jeden ruch. Jeden moment. Usłyszałem ten dźwięk. Ale nie chciałem w niego wierzyć.

„(…) Pierwsza myśl: kręgosłup. Każdy z kręgów trzyma ciężar nie tylko ciała, ale i życia. Jeden z nich – dosłownie o włos nie zniszczył wszystkiego. Dosłownie milimetr dzielił mnie od tego, by już nigdy nie stanąć na nogi. Od paraliżu. Od życia na wózku. Od codziennego bólu bez końca (…).”

Albert Lorenz na Instagramie

W dalszych słowach uczestnik „Ninja vs. Ninja” wprost wyznał, że – zdaniem lekarzy – miał sporo szczęścia. Dosłownie milimetry dzieliły go od paraliżu ciała:

„(…) Lekarze nie owijali w bawełnę: ‘Masz szczęście, że żyjesz. Masz ogromne szczęście, że czujesz nogi i ręce’. Ale to ‘szczęście’ to dopiero początek. Patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Ale ja nie czułem się jak bohater. Czułem się rozbity, zdruzgotany. Bo całe moje życie – sport, ruch, siła – rozpadło się jak domek z kart (…).”

Mimo trudności Lorenz, który prywatnie jest mężem i ojcem, z nadzieją patrzy w przyszłość. Wie, że przed nim długa droga do odzyskania pełnej sprawności, ale głęboko wierzy w to, że wszystko będzie dobrze:

„(…) I wtedy przyszła myśl: Nie możesz się poddać. Bo ktoś patrzy. Moje dzieci patrzą. Moi podopieczni. Moja rodzina i bliscy. Oni widzą nie tylko to, jak walczę na torze, ale jak walczę, gdy wszystko się wali... Dziś będę uczyć się wszystkiego od nowa (…). Na razie uczę się żyć z bólem, będę się uczył jak wstać z łóżka i zrobić parę kroków. Ale wrócę. Bo wojownicy nie znikają. Wojownicy upadają i podnoszą się jeszcze silniejsi.”

W stronę sportowca napływają życzenia szybkiego powrotu do zdrowia, do których my także się przyłączamy!

Czytaj dalej: