Justyna Steczkowska po raz drugi na Eurowizji
Justyna Steczkowska głosami widzów zwyciężyła polskie preselekcje i z utworem „Gaja” będzie reprezentować kraj w Konkursie Piosenki Eurowizji w Bazylei. Wokalistka wystąpi 13 maja w pierwszym półfinale. Jeśli zakwalifikuje się do finału, zobaczymy ją ponownie w sobotę 17 maja. Już teraz pewne jest, że artystka pobiła rekord – chodzi o najdłuższą przerwę pomiędzy pierwszym a drugim udziałem w Eurowizji.
Przypomnijmy, że po raz pierwszy Justyna Steczkowska reprezentowała Polskę w 40. Konkursie Piosenki Eurowizji w 1995 roku w Irlandii. Tam wykonała utwór „Sama” i zajęła 18. miejsce. Warto dodać, że zdaniem wielu fanów i komentatorów, piosenka była nieco zbyt nowoczesna jak na panujące wówczas trendy i zostałaby lepiej przyjęta kilka lat później.
Tłumacz Steczkowskiej ujawnia kulisy współpracy
Justyna Steczkowska aktualnie zajmuje się promocją utworu „Gaja” wśród fanów. Występuje na przedeurowizyjnych koncertach – w ubiegły weekend zaśpiewała w Manchesterze i Londynie. Razem z nią podróżują m.in. tancerze, a także tłumacz: tę funkcję w delegacji pełni dziennikarz Bartek Fetysz, który w obszernym wpisie na Instagramie opowiedział o kulisach zawiązania współpracy z Justyną.
Wokalistka zadzwoniła do niego przed walentynkami i poprosiła o przetłumaczeniu tekstu utworu „Gaja” na język angielski. Tydzień później złożyła mu poważniejszą propozycję:
- Bartku – mówi – trzeba mi kogoś do tłumaczeń.
- Spoko, nie ma sprawy – przerywam jej – dawaj znać co trzeba zrobić i ci przetłumaczyć!
- Nie potrzebuję tłumaczeń – odpowiada – Ale czy zechciałbyś polecieć ze mną na Eurowizję w roli tłumacza?
Dziennikarz zgodził się na propozycję Justyny. We wpisie opowiedział o tym, jak wygląda praca z wokalistką :
„Mamy wspaniały eurowizyjny team. W rozmowie z Filipem Borowiakiem z WP Justyna powiedziała, że cały show i team jest made in Poland. Mamy wszyscy polską krew i DNA. Jesteśmy z nich dumni i godnie chcemy reprezentować kraj, z którego pochodzimy. [...] Wśród tegorocznych uczestników Justynę nazwano The Mother of the Eurovision [Matka Eurowizji – przyp. red.]. Byłem szczęśliwy, że mogę tego doświadczać. [...] A kiedy zaśpiewała „Samą”, miałem łzy w oczach”.
Bartek Fetysz na koniec zaapelował do polskich widzów:
Nie musicie być fanami piosenki, ale bądźcie fanami swoich Rodaków, bo dokładamy wszelkich starań, żeby reprezentować Polskę z przytupem! [...] Marzenia się spełniają. Jestem tego żywym przykładem.
Uwaga! Post zawiera wulgaryzmy